W Reducie Morast funkcjonuje Klub Żeglarski. Miejsce to cieszy się dużym zainteresowaniem żeglarzy odwiedzających Marinę Solną Kołobrzeg, jak również turystów i mieszkańców Kołobrzegu. Goście doceniają walory historyczne tego miejsca, w którym mogą odpocząć po długim rejsie przy kieliszku i muzyce granej na żywo. Każdy może znaleźć dla siebie coś interesującego, gdyż rodzaj muzyki prezentowanej na scenie Klubu Żeglarskiego zaczyna się od muzyki szantowej a kończył na muzyce popularnej. Prężnie działa również bar Klubu Żeglarskiego, który zachęca swoim asortymentem odwiedzających do powrotu w to miejsce. Ponadto, poza możliwością poznania zabytkowej budowli twierdzy, można tutaj również oglądać cztery pruskie muszkiety skałkowe i wyposażenie grupy rekonstrukcyjnej w postaci mundurów i armat, gdyż Kołobrzeskie Bractwo Kurkowe w każdą sobotę i niedzielę w miesiącach wakacyjnych o godzinie 19:00 z wałów zabytkowej reduty oddaje salut bracki. Tawerna czynna jest od godziny 12:00 (sezonowo w okresie letnim).
Robert Maślanka zaprasza na burgery i przysmaki z grilla!
Chcesz dobrze zjeść w Kołobrzegu? A może po grillowej uczcie i napitkach marzy ci się zabawa do późna, z tańcami, z widokiem na port? Przybywaj do XVIII- wiecznej Reduty Morast w Marinie Solnej! Codziennie, już od południa. To miejsce dla nawet 150 gości, można też wynająć na prywatną imprezę (kontakt: tel. 785 241 498).
Mięsa, kiszki i ryby (również bałtyckie), serwuje tu mistrz grilla, Robert Maślanka. W jego menu królują: Reduta burger i Bałtyk burger w dwóch rozmiarach. Jest i szaszłyk oraz to, bez czego nie obejdzie się żaden grill – karkówka i kiełbaski. Na szukających odrobiny ekstrawagancji czekają krewetki z mango. Komu mało, może zaspokoić apetyt pyszną, wędzoną rybą (gatunki do wyboru). Wegetarianie też nie odejdą stąd głodni: warzywa z bakłażanem i papryką na czele, świetnie uzupełnią autorski zestaw, w którym oczywiście śladów mięsa brak. Do tego sałatki, surówki, cała gama sosów i świeże pieczywo.
Robert Maślanka to kołobrzeżanin, od 17 lat związany z branżą gastronomiczną. Doświadczenie zbierał w Polsce i za granicą. Chętnie opowiada, jak w 2005 r., podobnie jak wielu Polaków, wyjechał do Sheffield za chlebem. Z kulinarnymi ambicjami … trafił prosto na zmywak, ale za to do znanej, francuskiej sieci restauracji. – Zaczynałem od zera, ale szybko awansowałem i przez 6 lat byłem tam tzw. grillowym – opowiada. W międzyczasie, za sprawą konkurencji, przeszedł szkolenie od podstaw w kuchni włoskiej, w restauracji znanego z programów BBC, szefa kuchni Antonio Carluccio. Ostatecznie wrócił jednak do swoich Francuzów: – Bo w związku z tym, że panowałem m.in. nad robieniem steków nawet dla 100 osób, zachowując idealnie, oczekiwany, stopień wysmażenia, awansowali mnie do szefa sieci w regionie. Ale nie było dnia żebym nie tęsknił za krajem. Wróciłem i założyłem swój biznes.
Dziś przyznaje, że mimo grillowego menu, czasem ma ochotę zaserwować ulubioną wołowinę po burgundzku, albo coś włoskiego. Co? – A choćby prawdziwą, prostą, pyszną carbonarę – mówi bez namysłu. – Niewykluczone, że urozmaicę nimi menu jakiejś zamkniętej imprezy – dodaje z uśmiechem.
Robert Maślanka, to też niezły DJ. Do dziś wieczorami zdarza mu się stawać za konsolą. Lubi podkręcać atmosferę zabawy. Zapowiada, że wkrótce chce też zaprosić biesiadników na karaoke.